Początek wielkiego szycia zaczęłam od modeli, które już dłuższy czas chodziły za mną jak kocur.
A, a pro po kocura, to ostatnio łaził nie wiadomo czemu po stawie. Czego on tam szukał?
Zdjęcie trochę niewyraźne bo robione z daleka.
Na koniec zimy dzieciątko z lepkiego śniegu ulepiło coś na wzór i podobieństwo bałwana
Wczoraj niestety ręcznie rozbijał bryłę, bo po śniegu nie zostało śladu, a toto sterczało akurat na środku trawnika. Jak wyobraziłam sobie co zostanie z trawy jak to kiedyś stopnieje.....
A kończąc zimowe klimaty, jak już pisałam zabrałam się za szycie. Cały wór rąk, nóg i korpusów czeka na "połączenie".
Na pierwszy plan poszedł konik na biegunach, jak zwykle bardzo kolorowy i mięciuchny taki do tulania.
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze Aśka:)